W procesie zarządzania ryzykiem walutowym, w naturalny sposób najbardziej widoczna jest faza działania – czy dana firma zabezpieczyła ryzyko walutowe kontraktu w pełni czy częściowo, czy użyła do tego instrumentów liniowych takich jak forward a może sięgnęła po opcje, po jakim efektywnym kursie zapewniła sobie przyszłe przepływy. Tymczasem samo podjęcie tego rodzaju decyzji jest tylko jednym z etapów występujących w firmie, która poważnie podchodzi do kwestii zarządzania ryzykiem walutowym. Podobnie jak w wielu innych dziedzinach, wysuwanie propozycji rozwiązania problemu powinno być poprzedzone dokładnym zbadaniem i zrozumieniem tego problemu. Nie uda nam się tego zrobić bez rzetelnego zebrania istotnych dla sprawy danych, mimo że nie jest to czynność specjalnie spektakularna. Słynny astronom Johannes Kepler nie sformułował nazwanych jego nazwiskiem praw na podstawie silnego przeczucia jak planety powinny się poruszać. Zaczął od analizy do przesady dokładnych, skrupulatnie zbieranych danych. Bądźmy jak Kepler.
Proces zbierania danych potrzebnych do podejmowania decyzji o zabepieczniu ryzyka walutowego szczęśliwie nie jest nadmiernie pracochłonny. Często wszystkie istotne informacje dotyczące ryzyka walutowego w firmie widać jak na dłoni nawet po pobieżnej analizie działalności. Niemniej, należy wiedzieć czego szukać oraz jakich pułapek unikać. Właśnie o tym traktuje niniejszy artykuł.
Wśród danych niezbędnych do podejmowania decyzji w kwestii zarządzania ryzykiem walutowym można wyróżnić przede wszystkim:
- Moment powstania i ustania ryzyka
- Specyficzne formuły cenowe
- Parametry oczywiste, takie jak instrument, nominał, strona, data rozliczenia
- Ryzyko płynności
- Opcjonalność ekspozycji walutowej
- Ryzyko walutowe u kontrahentów
Powyższe ma zastosowanie dla pojedynczej pozycji, przykładowo zabezpieczenia pojedynczego kontraktu, w którym występuje ryzyko zmiany kursów walutowych. Jeśli chcemy opracować kompleksową politykę zarządzania ryzykiem waluotwym w firmie bądź przygotować się do zabezpieczenia ryzyka walutowego w nieco dłuższym okresie, potrzebujemy dodatkowych danych. Podobnie, niekiedy model działalności firmy nie pozwala mówić o pojedynczym kontrakcie czy projekcie. W takiej sytuacji należy wziąć pod uwagę dodatkowe aspekty mające wpływ na ryzyko walutowe – zostaną one omówione w dalszej części artykułu. Spójrzmy najpierw na kwestie mające zastosowanie w zabezpieczniu pojedynczej pozycji walutowej.
Moment powstania i ustania ryzyka
To najważniejszy z nieoczywistych parametrów, niestety często pomijany przy amatorskim podejściu do zabezpieczenia ryzyka walutowego. Moment otwarcia ekspozycji na kurs walutowy często umyka przedsiębiorcom, ponieważ w całym procesie gospodarczym zdominowanym przez przetwórstwo, produkcję, dostawę produktów lub usług oraz rozliczenia pieniężne jest po prostu ciężki do zauważenia. Jednak solidne zrozumienie tego, kiedy rozpoczyna się i kiedy kończy ekspozycja na ryzyko kursowe, daje najlepszą podstawę do tego by w pełni pojąć specyfikę ryzyka związanego z danym procesem. Dlatego w niniejszym artykule temu aspektowi będzie poświęcone najwięcej uwagi. Spróbujmy zidentyfikować moment otwarcia ekspozycji na przykładzie, zaczynając od możliwie najprostszej sytuacji.
W styczniu firma Cudne Meble sp. z o.o. podpisuje kontrakt na dostarczenie stołów i krzeseł do odbiorcy w Europie. Dostawa jak i płatność ma nastąpić za trzy miesiace od podpisania umowy, a cena za całe zlecenie jest z góry określona i wynosi 1000 EUR za komplet. W takiej sytuacji ciężko mieć wątpliwość kiedy rozpoczyna się ekspozycja na ryzyko walutowe – jest to moment podpisania umowy i ustalenia ceny. Jeśli ledwie tydzień później kurs EURPLN spadnie, ten spadek odbije się proporcjonalnie na przychodzie firmy w PLN w momencie w którym zdecyduje się na sprzedaż EUR – czy to po dostaniu EUR na konto od odbiorcy czy wcześniej za pomocą transakcji forwardowej.
Dołóżmy teraz do naszego przykładu pewną komplikację. Firma Cudne Meble podpisuje umowę na dostarczenie mebli, ale odbiorcą jest firma otwierająca nową sieć restauracji w Niemczech. Kontrakt jest rozliczany w EUR po z góry ustalonej cenie, natomiast harmonogram dostarczenia produktów nie zostaje z góry ustalony, ponieważ będzie zależeć od tego jak szybko niemiecki odbiorca będzie otwierał nowe lokale. Firmy umówiły się, że co kwartał będą uzgadniać ile mebli ma być dostarczonych w ciągu następnych trzech miesięcy, a płatność będzie następować z dołu na koniec następnego kwartału. Z tak wynikającej konstrukcji umowy wynika, że wielkość pierwszej płatności zostanie ustalona dopiero na końcu marca, czyli niecałe trzy miesiące po zaawarciu umowy i ustaleniu ceny za komplet. Tutaj już łatwiej jest wpaść w pułapkę złego zidentyfikowania momentu otwarcia ekspozycji walutowej. Tak jak w poprzednim przykładzie ma on miejsce w chwili ustalenia sztywnej ceny za produkt przy podpisywaniu umowy, ale ponieważ kwoty płatności w na koniec poszczególnych kwartałów są wówczas nieznane, niedoświadczony skarbnik mógłby beztrosko odsunąć zawarcie transakcji zabezpieczających dopiero na moment poznania przyszłych przepływów.
Moment faktycznego otwarcia ekspozycji na ryzyko walutowe może też przypadać później niż się wydaje, choć prawdopodobnie są to rzadsze przypadki i występują raczej w kontraktach, które same w sobie zawierają mechanizmy zarządzania ryzykiem zmian ceny. Brzmi skomplikowanie i może trochę na siłę, ale warto przyjrzeć się też takiemu przykładowi żeby oswoić się z tym, że moment powstawania ryzyka walutowego nie zawsze jest oczywisty. Przypuścmy, że firma Cudne Meble podpisuje kontrakt na dostawę swoich produktów w wieloletnim kontrakcie. Być może odbiorca planuje otworzyć naprawdę wiele lokali, a może spodziewa się że jego goście będą często łamali stoły i krzesła. Nie wiemy, w końcu to Niemcy. Ponieważ umowa jest podpisana na kilka lat, został tam zaszyty mechanizm indeksacji ceny z początkiem każdego nowego roku. To realnie oznacza, że z każdym nowym ustaleniem ceny mamy do czynienia z nową pozycją walutową. Na tym etapie zostawmy na boku kwestię dopuszczalnej wielkości dostaw, która może być zrealizowana w danym roku – załóżmy że jest ona stała i wynosi 1000 kompletów, czyli równowartość 1 mln EUR w pierwszym roku. Przy tak skonstruowanej umowie, jeśli firma Cudne Meble chciałaby całkowicie zabezpieczać ryzyko walutowe, powinna zawierać transakcje na instrumentach zabezpieczających z każdym nowym rokiem w momencie ustalenia nowej ceny. Co by się stało, gdyby cała kwota wieloletniego kontraktu została zabezpieczona przy podpisaniu umowy? Można dość łatwo wyobrazić sobie niekorzystny scenariusz. Powiedzmy że w momencie podpisywania kontraktu kurs EURPLN wynosił 4,30. Po takim kursie (plus korekta za opóźnienie daty rozliczenia) firma Cudne Meble zabezpieczyła przepływy na następne 5 lat. W ciągu pierwszego roku kurs EURPLN znacząco wzrósł i na koniec roku wynosił 4.60, natomiast koszty surowców, pracy i energii pozostały na podobnym poziomie. To oznacza, że rodzimi konkurenci naszej firmy mogą proponować europejskim odbiorcom niższe ceny w EUR i w ten sposób zaniżać rynkowe cenowy. Powiedzmy, że z tego powodu nowa cena w podpisanym kontrakcie zostaje ustalona na 950 EUR. Gdyby firma Cudne Meble zabezpieczyła kurs za nową partię produktu dopiero w momencie ustalenia tej ceny, mogłaby całkowicie obronić swoją marżę. Jednak nie rozpoznała odpowiednio momentu powstania i ustania ekspozycji na ryzyko walutowe i nie może skompensować 5%-owego spadku ceny swoich produktów przez sprzedawanie otrzymanej zapłaty w EUR po wyższym kursie.
Ostatni przykład opisuje sytuację, w której sporządzona umowa jest nieco niestandardowa. Można kwestionować czy zasady indeksacji powinny dawać odbiorcy taką dowolność w ustalaniu nowej ceny, jednak w tym przykładzie nie skupiamy się na tym dlaczego indeksacja miała miejsce i jak była skonstruowana. Zamiast tego podkreślamy wagę rozpoznania momentu powstania oraz ustania ryzyka walutowego. Na marginesie można zauważyć, że jeśli umowa zawiera jakieś zasady modyfikujące ryzyko walutowe (np. wprowadzając indeksację ceny opartą o zmianę kursów walutowych), to prawdopodobnie została zaakceptowana przez skarbnika, który rozumie konsekwencje takich zapisów. Jeśli tak się nie stało i umowa z takimi mechanizmami została np. zaproponowana przez drugą stronę, to może być dobry moment żeby zainwestować nieco czasu w przeanalizowanie konsekwencji takich zapisów przez skarbnika. To trochę jak z antybiotykiem – jest bardzo pomocny w uporaniu się z infekcją, ale jeśli nie będziemy go przyjmować zgodnie z zaleceniami to tylko prosimy się o kłopoty.
To dobre miejsce na omówienie pojęcia momentu ustania ryzyka walutowego. Na potrzeby naszych dywagacji przyjmijmy, że jest to punkt w czasie, w którym wynik finansowy firmy przestaje być zależny od zmiany kursów walutowych przy założeniu braku zabezpieczenia. Naturalnie jeśli uwzględnimy transakcje zabezpieczające ryzyko walutowe, to moment w którym efektywnie pozbędziemy się ryzyka zostanie zmieniony – idealnie przyspieszymy go tak aby niemal zrównać z momentem otwarcia ryzyka. W dotychczasowych przykładach zidentyfikowanie momentu ustania ryzyka jest dosyć proste. Ryzyko walutowe jest ponoszone aż do momentu sprzedaży otrzymanych od kontrahenta EUR. W ostatnim przykładzie – gdzie uwzględniamy indeksację ceny – ryzyko ustaje z końcem każdego okresu rozliczeniowego. Zanim przejdziemy do jeszcze nieco bardziej złożonego przykładu warto poczynić ostatnią, może oczywistą uwagę. Trzymanie otwartej pozycji walutowej nie kończy się z momentem otrzymania EUR na rachunek bankowy. Wartość EUR wyrażona w PLN nadal fluktuuje aż do momentu, w którym ustalimy z Bankiem kurs sprzedaży waluty.
Dodajmy teraz kolejny element do powyższych przykładów aby zobaczyć, jak prawdziwy moment powstania i ustania ryzyka walutowego jest czasem mało widoczny na pierwszy rzut oka. Nasza firma Cudowne Meble podpisała umowę z odbiorcą w USA na meble robione z drewna sprowadzanego z Azji. Zarówno kontrakt z odbiorcą mebli jak i dostawcą drewna z Azji rozliczany jest w USD. Powiedzmy, że surowiec potrzebny na wytworzenie jednego kompletu mebli może być kupiony od azjatyckiego dostawcy za 600 USD, natomiast cena sprzedaży dla amerykańskiego odbiorcy to 1000 USD. W różnicy 400 USD firma mieści swój koszt wytworzenia i marżę. Tutaj sytuacja robi się już nieco bardziej skomplikowana. Przede wszystkim – w jakiej walucie finansowany (nie mylić z walutą rozliczenia) jest zakup surowca? Sytuacja jest inna jeśli firma zaciągnęła kredyt w USD i musi go spłacić w USD, a inna jeśli płatność za surowiec dokonywana jest za USD kupione za z rachunku złotowego. W tym przykładzie przyjmiemy, że firma nie ma finansowania w USD i ważny są dla niej jedynie finalne przepływy w PLN. Wobec tego, można pokusić się o stwierdzenie, że firma ma ekspozycję na zmianę kursów walut w okresie od kupna USD na pokrycie kosztu surowca do momentu sprzedaży USD otrzymanego od odbiorcy gotowego produktu. Faktycznie, jeśli przykładowo kupna USD dokonała po kursie 4,00 a gdy otrrzymywała zapłatę za sprzedaż USD był wart jedynie 3,50 PLN, to łatwo policzyć, że nie zrealizuje takiej marży w PLN jaką planowała, a może nawet poniesie stratę. Jeśli uznamy zatem, że moment otwarcia ryzyka walutowego następuje w chwili ustalenia kursu zakupu USD na nabycie surowca, to rozwiązaniem problemu powinno być zabezpieczenie się przed spadkiem kursu od tego momentu. Okazuje się jednak, że taki tok rozumowania opiera się na założeniu, że między zawarciem obydwu kontraktów a momentem zakupu USD pod surowiec kurs USDPLN będzie na podobnym poziomie. Przeanalizujmy jeszcze raz podane wielkości. Powiedzieliśmy, że koszt wytworzenia produktu z surowca i marża po stronie firmy Cudowne Meble to 400 USD. Ale przecież ten koszt ponoszony jest w PLN i to czy 400 USD pokryje koszty i starczy na marżę zależy od tego ile będzie wart dolar. Jeśli wyliczenia opłacalności kontraktu były robione przy kursie 4,00 a następnie, jeszcze zanim doszło do zakupu USD, kurs spadł do 3,00, to jakiekolwiek zabezpieczenie dalszych spadków nie zmieni tego, że kwota w PLN która zostanie na rachunku bankowym po wszystkich rozliczeniach będzie o 25% niższa niż początkowo planowana. Zatem jeśli mamy rozpoznać również ryzyko tego, że 400 USD nie pokryje naszego kosztu wytworzenia i minimalnej marży, to za moment otwarcia pozycji walutowej należy uznać chwilę ustalenia cen z dostawcą i odbiorcą.
W powyższym przykładzie ignorujemy kwestię formuły cenowej w ustaleniu ceny surowca, która często oparta jest o cenę giełdową lub o powszechnie uznawany indeks. Oczywiście jeśli taka formuła cenowa występuje, to skarbnik w firmie absolutnie nie powinien jej ignorować jeśli chce rzetelnie określić charakter ryzyka.
Kończąc temat momentu powstania i ustania ryzyka walutowego należy jeszcze uczulić na jedną pułapkę – nadmierne skupianie się na dacie rozliczenia. Data rozliczenia jest oczywiście istotna z punktu widzenia terminowych płatności i zachowania płynności, ale pod względem prowadzenia polityki zarządzania ryzykiem walutowym nie jest ona aż tak ważna. Może być np. tak, że cena jakiegoś towaru lub usługi zostanie przeliczona z waluty obcej na PLN po tzw. kursie średnim publikowanym przez NBP z ostatniego dnia kwartału, ale płatność jest ustalona na połowę następnego miesiąca. Z punktu widzenia zarządzania ryzykiem walutowym istotna jest data ustalenia kursu czyli koniec kwartału, nie sama data rozliczenia. Posługując się trochę na wyrost – ale w słusznej sprawie – analogią jaskini Platona, można powiedzieć, że osoby odpowiedzialne za transakcje walutowe w firmie często zamiast na faktyczną datę otwarcia lub zamknięcia ekspozycji na ryzyko walutowe patrzą jedynie na rzucany przez nią cień, czyli datę rozliczenia płatności.
Specyficzne formuły cenowe
Nieraz umowy określają cenę produktu za pomocą konkretnego wzoru, w którym występują obserwowalne wielkości takie jak wartości indeksów, oficjalnych fixingów publikowanych przez banki centralne lub serwisy finansowe, czy ceny zamknięcia notowań kontraktów giełdowych. Najczęściej takie formuły występują do określenia ceny produktów będących jakąś pochodną surowców handlowanych na światowych rynkach, np. w branży paliwowej, rolnej lub przetwórstwa metali. Omawianie ryzyka cen towarów jest poza zakresem tego artykułu, natomiast należy zaznaczyć, że formuły cenowe mogą też wystąpić w projektach, gdzie występuje jedynie ryzyko walutowe. Przykładem może być indeksacja ceny w oparciu o zmianę kursu walutowego w jakimś z góry ustalonym okresie. Może też wystąpić sytuacja, gdzie cena produktu jest wyrażona w jednej walucie, ale rozliczenie ma nastąpić w innej po przeliczeniu z użyciem wskazanego kursu. Takim kursem może być pojedynczy fixing banku centralnego lub serwisu informacyjnego, ale również np. średnia arytmetyczna z kursów NBP z miesiąca poprzedzającego dany kwartał. Kluczowa zasada to rozumieć jaki indeks czy wartość reguluje nasze ryzyko walutowe, aby móc dostosować do tego zabezpieczenie walutowe. Jeśli cena naszego produktu zależy od średniej z grudniowych fixingów NBP to nie powinniśmy zabezpieczać się tylko względem kursu z jednej daty na koniec roku.
Użycie średniej arytmetycznej kursów z dłuższego okresu nie musi być zresztą sztywno wpisane w umowie, aby było istotne dla zarządzania ryzykiem walutowym w działalności. Łatwo można sobie wyobrazić np. producenta dóbr kupowanych przede wszystkim jako prezenty świąteczne. Jego sprzedaż będzie miała miejsce w lwiej części w kilku tygodniach gorączki szukania prezentów pod choinkę. Jeśli sprzedaż ta odbywa się po stałej cenie wyrażonej w walucie obcej a następnie utarg jest zamieniany z powrotem na złotego, to ryzyko walutowe w takiej działalności stopniowo wygasa z każdym kolejnym dniem wpływów ze sprzedaży. Ponownie widzimy, jak istotne dla zarządzania pozycją walutową jest prawidłowe zidentyfikowanie momentu ustania ryzyka walutowego.
Instrument, nominał, strona, data rozliczenia
Niektóre parametry ekspozycji na ryzyko w pojedynczym projekcie bądż w prostym profilu działalności są przeważnie dosyć oczywiste. Należą do nich:
Instrument – w naszym przypadku kurs walutowy, którego wahania powodują ryzyko. Przeważnie jest to kurs pary walutowej, złożonej z waluty bazowej danej firmy oraz waluty rozliczania się z dostawcami lub odbiorcami. Należy jednak upewnić się czy nie mamy też ukrytej ekspozycji na jakiś inny instrument. Być może jakiś składnik kosztów zależny jest tak naprawdę od np. kursu waluty kraju z jakiego pozyskujemy półprodukty. Owszem, cena wyrażona jest w USD, ale zmienia się podejrzanie często i zawsze w zgodnie z kierunkiem kursu np. chińskiego juana. Jeśli informacji o potencjalnym wpływie kursu walutowego na cenę nie da się z jakiegoś powodu uzyskać u źródła, to można zbadać korelację między daną ceną a instrumentem, co do którego przypuszczamy że może mieć wpływ na tę cenę. Zasady badania korelacji to osobny, dość obszerny temat. Dobry analityk finansowy powinien wiedzieć jak do tego podejść.
Nominał – czyli wielkość ekspozycji walutowej. Prawidłowe zidentyfikowanie spodziewanej kwoty ekspozycji zwykle nie jest trudne. Oczywiście kwota prawdziwej ekspozycji może się zmienić w zależności od wielkosci obrotu jaki zrealizujemy w naszej działalności, ale ta niepewność nie wynika z niuansów skomplikowanej ekspozycji walutowej. To jak dużą część swojej ekspozycji firma będzie chciała zabezpieczyć zależy już od osób decyzyjnych i nie ma tutaj jedynego słusznego podejścia. W kontekście przygotowania danych potrzebnych do zarządzania ryzykiem walutowym należy jedynie uważnie prześledzić czy i przy określeniu wielkości ekspozycji nie czekają na nas pułapki. Tak może być na przykład jeśli w działalności dochodzi do kompensacji przepływów walutowych w sposób, który nie otwiera okna czasowego z ryzykiem waulotowym. Wrócmy do przykładu z firmą, która kupuje surowiec w Azji za USD i po przetworzeniu go na gotowy produkt sprzedaje również za USD na rynku amerykańskim. Jeśli umowa z dostawcą pozwala na mocno odroczony termin płatności, na tyle żeby zdążyć otrzymać USD za sprzedaż swojego produktu, to profil ryzyka wygląda inaczej niż w pierwotnym przykładzie i zabezpieczeniem będzie tylko tzw. „jedna noga” na kwotę różnicy między wpływem a wypływem waluty.
Strona ryzyka – musimy wiedzieć, czy wynik finansowy naszej firmy jest narażony na pogorszenie jeśli dany kurs walutowy spadnie czy wzrośnie. Ważne, aby zdawać sobie sprawę, że to może się zmieniać na różnych etapach całego procesu od zakontraktowania sprzedaży, po pozyskanie półproduktów aż do rozliczenia kontraktu.
Data rozliczenia – data przepływu pieniężnego na rynku fizycznym. Choć przeważnie sama data rozliczenia nie ma – jak wcześniej wspomniano – wielkiego wpływu na charakter ekspozycji na ryzyko, z punktu widzenia operacyjnego ma bardzo istotne znaczenie. Jeśli nie znamy dokładnej daty rozliczenia przepływów w działalności gospodarczej to nie dopasujemy do niej daty rozliczenia instrumentów zabezpieczających ryzyko walutowe. To będzie skutkowało koniecznością przesuwania daty rozliczania transakcji zabezpieczającej z Bankiem lub pokrywania rozliczenia z rachunku bieżącego. Każde przesunięcie daty rozliczenia to potencjalne koszty, a dodatkowo nie wszystkie instytucje mogą chcieć wielokrotnie przesuwać rozliczenie.
Ryzyko płynności
Z płynnością nie ma żartów. Nie chodzi tu o to, że jest nudna, zwłaszcza w porównaniu z bardziej ekscytującym rynkiem walutowym. Rzecz w tym, że ignorowanie potrzeb i możliwości płynnościowych może wpędzić firmę w spiralę tarapatów, z których bardzo ciężko będzie się wydobyć. Dlatego planując zabezpieczenie ryzyka walutowego, należy prześledzić przepływy pieniężne z działalności w świecie rzeczywistym jak i wynikające z zawartych transakcji zabezpieczających. Warto rozpisać sobie kilka scenariuszy uwzględniających możliwe przesunięcia w czasie rozliczeń z kontrahentami i sprawdzić, czy nie spowoduje to problemów z rozliczeniem transakcji zabezpieczających ryzyko. Podobnie w drugą stronę – w zależności od umowy z Bankiem, negatywna wycena transakcji zabezpieczających może powodować konieczność dosłania zabezpieczenia finansowego. Trzeba brać pod uwagę taką możliwość i zastanowić się jak wpłynie to na możliwość honorowania rozliczeń z dostawcami.
Opcjonalność ekspozycji walutowej
Przy zbieraniu danych potrzebnych do podjęcia decyzji o tym jak zarządzać pozycją walutową, należy zwrócić uwagę na to w jakim stopniu sytuacja wystąpienia ryzyka jest pewna. Oczywiście nie wszystko da się przewidzieć, ale są sytuacje w których ta niepewność ma istotne znaczenie przy podejmowaniu decyzji. Klasycznym przykładem może być udział w przetargu. Oferent kalkuluje cenę przy kursie walutowym z momentu składania oferty, ale w momencie rozstrzygnięcia przetargu kurs może być już inny. Szacowane prawdopodobieństwo wygrania przetargu może zadecydować o tym, jakie transakcje zabezpieczające należy zawrzeć i kiedy to zrobić.
Ryzyko walutowe u kontrahentów
Rodzajem ukrytego ryzyka walutowego jest ryzyko ponoszone przez kontrahentów czy podwykonawców. Jeśli firma, od której kupujemy jakiś półprodukt nie jest zabezpieczona przed niekorzystnymi dla siebie zmianami kursów walutowych, to może po prostu nie być w stanie wywiązywać się z umowy w przypadku silnego skoku kursu. To ryzyko nie jest łatwo obserwowalne, jednak w miarę możliwości należy zastanowić się, czy występuje ono w działalności, którą chcemy zabezpieczyć przed zmianami kursów walutowych.
Wszystkie powyższe dane są przydatne przy podejmowaniu decyzji o tym jakiego rodzaju zabezpieczenie ryzyka walutowego należy podjąć na poziomie pojedynczego projektu czy pojedynczej gałęzi działalności. Opracowanie polityki zarządzania pozycjami walutowymi w całej firmie, lub przygotowanie planów zabezpieczania kursów walutowych w dłuższym okresie wymaga zaobserwowania dodatkowych elementów profilu ryzyka. Przede wszystkim ważne jest to, w jaki sposób przepływy walutowe i generowane przez nie ryzyka się kompensują między różnymi projektami. Ta kompensacja może się odbywać na płaszczyźnie czasu (np. wpływy i wypływy występują „na zakładkę” w przewidywalnej przyszłości), wielkości ekspozycji a również instrumentu (np. jeśli występują przeciwne ekspozycje na dwie skorelowane ze sobą pary walutowe). Na poziomie wielu projektów prowadzonych jednocześnie może zmienić się szacowana niepewność dotycząca niektórych aspektów. Przykładem może być branie udziałuw wielu przetargach jednocześnie, z których każdy potencjalnie otwiera ryzyko walutowe w tę samą stronę. Dodatkowo, należy zwrócić uwagę na źródła finansowania i przychody poza sprzedażą towarów lub usług. Tutaj możliwości jest naprawdę wiele i rzetelne przeanalizowanie pozycji walutowych występujących w firmie to wysiłek, który każda firma powinna podjąć indywidualnie.
Podsumowując, zebranie danych potrzebnych do adekwatnego zarządzania ryzykiem walutowym w firmie w dużej mierze sprowadza się do przeanalizowania profilu ryzyka, ze szczególną uwagą poświęconą aspektom opisanym powyżej. Z wyjątkiem szukania ukrytych ryzyk, korelacji i szacowania pradopodobieństwa zmian ekspozycji wynikającej z wielu projektów prowadzonych jednocześnie, do samego zebrania parametrów nie są potrzebne żadne wymagające obliczenia. Solidne zebranie danych przed podjęciem decyzji nie jest trudne, a stanowi kluczową część skutecznego zarządzania ryzykiem walutowym.