W rozumieniu teorii podejmowania decyzji pojęcie ryzyka określa taką sytuację decyzyjną, w której z jednej strony istnieje niepewność co do przyszłych zdarzeń i kształtowania się sytuacji, a z drugiej strony osoba podejmująca decyzje dysponuje informacjami, na których podstawie może przyjąć pewne kształtowanie się prawdopodobieństwa sytuacji w przyszłości.
Można interpolować wniosek, że akceptacja ryzyka może być dla biznesu szansą, a proaktywna postawa wobec niego może stanowić źródło zysków i sprzyjać konkurencyjności w długim okresie.
Przekłada się to na fakt, iż zarządzanie ryzykiem walutowym w ostatecznym rozrachunku będzie tańsze, niż zdanie się na los. Biznes, który to rozumie w ostatecznym rozrachunku będzie bardziej konkurencyjny, o lepszej ofercie cenowej .Dodatnio wpłynie to na marżę, ułatwi dostęp do wszelkich form finansowania.
Przyjrzyjmy się zagadnieniu w praktyce.
Firma Logistyk S.A. działa na rynku transportu i logistyki od ponad 20 lat. Ma ugruntowaną bazę klientów, niemniej bardzo rozdrobnioną. Leasingowanymi zestawami do transportu, w liczbie około 150 sztuk, spółka dokonuje miesięcznie tysiąca operacji polegających na pobraniu towaru w punkcie X, dostarczenia ich do punkt Y. W rozliczeniu otrzymuje około 1mln EUR miesięcznie, kupuje paliwo za 500t PLN. Przeznacza na koszty leasingów430t PLN miesięcznie. Koszty prowadzenia działalności, wynagrodzenia etc. rozlicza w PLN. Logistyk nie zabezpiecza w żaden sposób ryzyk związanych z ceną waluty, czy surowca.
Przed 2008 rokiem popularne były w PL derywaty, które poprawiały płynność rodzimych przedsiębiorców. W większości owa poprawa polegała na lewarowaniu bieżących środków obrotowych dochodem ze sprzedanych opcji, czyli zobowiązań do określonego działania w przyszłości, w przypadku realizacji założonego przy sprzedaży derywatu scenariusza.
Za takie wystawione zobowiązanie przedsiębiorca dostawał wypłatę – premię. Pech chce, że korzyść wyrażona z takiego działania jest ograniczona do wysokości wypłaconej premii, ryzyko ograniczone nie jest niczym.
Krach do którego szczyt przypadał na rok 2008-09 dotknął niemal każdej branży.
Wrażliwe na szerokie oddziaływanie skutków były organy rządowe, instytucje finansowe, korporacje, Logistyk S.A., w naturalny sposób konsument.
Globalny kryzys spowodował olbrzymią fluktuację wartości wielu aktywów. Wielu przedsiębiorców, którzy prowadzili transakcje handlowe za granicą, doświadczyło znaczących strat z powodu nagłych zmian kursów walutowych.
Eksporterzy i importerzy mieli trudności z przewidywaniem wartości swoich przychodów i kosztów, które były wyrażane w obcych walutach i konwertowane na walutę krajową. Nie mogli dokładnie oszacować opłacalności realizowanych kontraktów handlowych ani zamówień. Importerzy nie wiedzieli, jaki będzie ostateczny koszt zamówionego towaru, produktu lub usługi, gdy nadejdzie czas zapłaty zagranicznemu dostawcy. Z kolei eksporterzy nie mogli przewidzieć, ile wyniesie ich finalny przychód po przeliczeniu otrzymanej zapłaty od zagranicznego nabywcy na walutę krajową.
W początkowej fazie kryzysu wiele transakcji handlowych, które zostały podjęte przed kryzysem i oparte na stabilnych kursach walutowych, okazało się w końcu nieopłacalne. Koszty okazały się wyższe niż zakładano, a przychody niższe niż przewidywano w biznesplanach. Jednym z głównych czynników, które przyczyniły się do tych strat i ujemnej marży, była niestabilność kursów walutowych.
Dlaczego więc popularne przed 2008 rokiem sprzedaże derywatów – instrumentów, które co do zasady mają służyć zabezpieczeniu się przed ryzykiem, przyniosło fiasko i szkody dla wielu firm, czemu pamięć o tym wydarzeniu pokutuje niechęcią do wykorzystywania instrumentów finansowych?
Istotą sprawy jest tu przytaczana przeze mnie strona, którą biznes zajął w transakcji. W przypadku, kiedy ubezpieczamy się przed ryzykiem, dowolnym – czy to poprzez kupno polisy na dom, czy samochód, dokonujemy opłaty za zabezpieczenie. Wystawiając opcje, za którą dostawało się premię, biznes ubezpieczał kogoś, wystawiając się na nieograniczone ryzyko. Fakt ten wynikał z braku zrozumienia istotny działania zawieranych transakcji. Zyskiem, do którego powinno się dążyć przy zawarciu transakcji jest scenariusz, który możemy z dużym prawdopodobieństwem wpisać do naszego biznesplanu, nie zaś dochód finansowy na zabezpieczeniu.
Podstawowym pojęciem w zarządzaniu ryzykiem walutowym musi być jego minimalizowanie. Brak jakiegokolwiek działania to de facto hazard, na który nie powinno być miejsca w sprawnie działającym organizmie jakim jest firma.
Drugim krokiem jest uproszczenie pojęcia ryzyka poprzez szereg poniższych działań:
- Dokonujemy analizy ekspozycji na ryzyko i staramy się je eliminować poprzez headging naturalny. Logistyk S.A. rozlicza się w PLN, przychody notuje w EUR. Finansuje się w PLN, surowiec również kupuje na lokalnym rynku, ale tankowania zdarzają się też za granicą. Hedging naturalny to dążenie do wyeliminowania ryzyka poprzez dostosowanie strumieni płatności i wpływów, tak aby się równoważyły w zakresie zagrożeń. Generując dochody w EUR Logistyk S.A. dokonała konwersji leasingu w PLN, na taki rozliczany w EUR. Dodatkowo firma wyposażyła kierowców w karty paliwowe rozliczane w walucie obcej. Równoważenie wpływów kosztami ogranicza ekspozycję walutową do 800t EUR, których kurs wymiany musimy zabezpieczać co miesiąc, dodatkowo upusty karty paliwowej amortyzują w umiarkowanym stopniu zmienność ceny ropy
- Kolejnym krokiem będzie określenie, co wpływa na kurs walutowy/cenę surowca. Będą to: uwarunkowania kulturowe, czynniki społeczne, oczekiwania co do zmian w przyszłości, czynniki klimatyczne, polityka fiskalna, realne stopy procentowe, cykl koniunkturalny/kryzysy ekonomiczne, status gospodarczy kraju, zmiany systemowe, PKB, inflacja, zadłużenie, bezrobocie, poziom zaufania kredytowego, stabilność polityczna, nastroje inwestorów. Ogrom. Aby agregować i przetwarzać te informacje potrzebny jest analityk/skarbnik dający wsparcie.
- Mając określoną ekspozycję walutową, desygnowany zespół, który ma zrozumienie instrumentów finansowych, określamy politykę i cele firmy.
- Finałem jest wdrożenie i zastosowanie konkretnych instrumentów finansowych, strategii.
Logistyka S.A.. określa się jako eksportera netto. Firma notuje comiesięczne wpływy EUR na nominał 1mln, ponosi koszty w kwiecie 200t EUR miesięcznie. Ekspozycja brutto na ryzyko to suma tych nominałów, przychody plus koszty, co stanowi nominał 1,2mln EUR miesięcznie. Ekspozycja netto to przychody pomniejszone o koszty – 800t EUR/m. Firma bardziej narażona jest na ryzyko spadku kursu EURPLN.
Zaletą modelu netto jest to, że zmniejsza on nominalną wartość transakcji zabezpieczających, co przekłada się na niższe koszty transakcyjne. Dodatkowo, firma zarządzająca ryzykiem netto potrzebuje mniejszych limitów skarbowych oraz mniejszych depozytów zabezpieczających do realizacji transakcji terminowych.
Jednakże, wada tego modelu polega na tym, że można go stosować jedynie do czystych przepływów walutowych, co oznacza kompensację przychodów i kosztów w tej samej walucie. Ponadto, proces korzystania z posiadanych zabezpieczeń staje się bardziej skomplikowany, a przedsiębiorstwo musi utrzymywać walutę zagraniczną na rachunku bankowym przez dłuższy czas, co zwiększa potrzebę płynności złotówkowej.
Celem zabezpieczenia się przed ryzykiem walutowym Logistyk S.A. wykorzystuje transakcje forward, oraz strukturyzowane strategie opcyjnie, ze względu na ugruntowaną pozycję na rynku, wdrożoną politykę zabezpieczeń oraz profesjonalną znajomość produktów, czyni to w horyzoncie czasowym od 12 do 18 miesięcy.
Taka pozycja generuje potencjalne obciążenie w postaci zmieniającej się wyceny rynkowej. Wspomniana wcześniej implementacji polityki zarządzania ryzykiem walutowym/surowcowym, zawiera jasno określono cele, desygnowaną odpowiedzialną osobę do administrowania, wyznaczony kurs budżetowy, stanowiący o rentowności – na poziomie 4.25.
Skarbnik mierząc efekty zawartych zabezpieczeń przeprowadza symulacje, wykorzystuje metodę Monte Carlo. To podejście oparte na symulacjach, które pomaga analizować i oceniać ryzyko związane z fluktuacjami kursów. Często można się oprzeć o badania dostarczane przez instytucje finansowe. Np.:

Zarządzanie pozycją to przede wszystkim monitorowanie wyceny w stosunku do zabezpieczeń przyjętych na utrzymanie zabezpieczenia. Nieodzownym narzędziem jest analiza wartości VAR.
VaR (Value at Risk) portfela walutowego to narzędzie służące do pomiaru ryzyka w portfelu, czyli szacowanie maksymalnej straty, która może wystąpić w danym okresie czasu przy określonym poziomie ufności. Jest to powszechnie stosowana metoda w zarządzaniu ryzykiem finansowym, która pomaga inwestorom ocenić ryzyko związane z ich portfelem inwestycyjnym. Aby obliczyć VaR portfela walutowego, należy zastosować odpowiednie modele statystyczne, takie jak metoda historyczna, metoda symulacji monte carlo lub metoda wariancji-kowariancji. Te metody umożliwiają oszacowanie potencjalnej straty portfela w określonym okresie czasu przy danym poziomie ufności (np. 95% lub 99%).
Wynik VaR portfela walutowego wyrażony jest jako wartość pieniężna (np. dolarów lub euro) i oznacza maksymalną stratę, jaką portfel może ponieść w określonym przedziale czasowym przy danym poziomie ufności. Na przykład, jeśli VaR portfela walutowego wynosi 100 000 dolarów z 95% ufnością, oznacza to, że istnieje 95% szansa, że w okresie czasu analizy straty portfela nie przekroczą 100 000 dolarów.
Instytucje finansowe na bieżąco dostarczają wyceny zawartych zabezpieczeń i samoistnie mierzą VaR i NPV:

Podsumowując, warto wrócić do podstaw.
Na co dzień przedsiębiorcy spotykają się z wyzwaniami związanymi z niestabilnością kursów walutowych na różnych etapach prowadzenia działalności gospodarczej:
- Jak dostosować poziomy cen w cennikach sprzedaży swoich produktów, aby zrekompensować potencjalne zmiany w kursach walutowych i zachować konkurencyjność na rynku?
- Kiedy jest najlepszy czas na wystawienie faktury dla zagranicznego klienta, biorąc pod uwagę potencjalne zmiany kursów walutowych?
- Kiedy przekonwertować zagraniczną walutę na lokalną, aby zmaksymalizować wartość transakcji?
- Kiedy warto zakupić walutę, aby pokryć koszty faktury dla zagranicznego dostawcy, uwzględniając zmienność kursów walutowych?
- Jak ustalić budżet kosztów dla działu zamówień surowców i podzespołów, aby zapewnić ciągłość dostaw dla działu produkcji, biorąc pod uwagę niepewność związana z przyszłymi kursami walutowymi?
- Jak planować przychody i koszty w planie rocznym, gdy ich przelicznik na lokalną walutę będzie zależał od przyszłych, nieznanych obecnie kursów walutowych?
Przy tym ogromie komplikacji warto konstatować jedno. Bez zarządzania ryzykiem nie da się prowadzić biznesu, w którym owo ryzyko, płynie czy to z wymiany dewiz, czy dużej sinusoidy cenowej wykorzystywanego surowca.
Dążąc do przyjęcia ram niezbędnych do kalkulacji rentowności podejmowanych aktywności biznesowych, zarządzający biznesem zaczęli bronić się przed ryzykiem kursowym. Zrobili to bez zaufania do instrumentów finansowych, organicznie, ale nie naturalnie. Modelem na radzenie sobie z ryzykiem było przyjęcie większego marginesu odchyleń cenowych kursu walutowego, jak i ceny surowców. Przedsiębiorcy z jednej strony, podczas obliczania kosztów zakupu, zakładali wyższe ceny przeliczone z obcej waluty na walutę krajową, a z drugiej strony, przyjmowali niższe przychody ze sprzedaży przeliczone z obcej waluty na walutę krajową. W rezultacie oferty składane przez importerów na rynku krajowym (dla krajowych klientów) oraz oferty składane przez eksporterów na rynku zagranicznym (dla zagranicznych klientów) stały się mniej konkurencyjne.